➡️ Dziś obchodzimy 8. rocznicę Burzy Stulecia, która doprowadziła do śmierci 6 osób. W tym poście opowiem wam całą historię tego tragicznego zdarzenia i jak do tego doszło.
☀️ Był 11 sierpnia 2017 roku. Od samego rana było bardzo ciepło. Kilka dni wcześniej różne modele numeryczne wskazywały na wysoki gradient temperatur oraz niż, który miałby powstać w Polsce. Jednak wszystko to było niepewne i dynamiczne — nie wiedziano dokładnie, gdzie powstanie niż i jakie będzie rozmieszczenie frontów.
⛈️Prognozowana była duża chwiejność atmosfery, indeks CAPE miał wynosić od 2000 do 2500 J/kg, wodność troposfery od 40 do 45 mm. Warunki kinematyczne, widziane przez modele kilka dni wcześniej, były również dość wysokie — wartości uskoku wiatru w warstwie 0-6 km miały sięgać od 12 do 26 m/s, a w warstwie 0-1 km do 15 m/s. Już wtedy wiadomo było, że prawdopodobnie będziemy mieli do czynienia z groźnym incydentem, jednak nikt nie wiedział, że zapisze się on w historii... Na początku groźniej wyglądał 10 sierpnia, gdy modele były bardziej zgodne, a silne burze bardziej prawdopodobne.
💨 Najpierw wyjaśnimy sobie, czym jest bow echo, bo właśnie tego dnia wystąpiło takie zjawisko. Bow echo to mesoskalowy układ konwekcyjny (MCS) z charakterystycznym wygięciem w kształcie łuku widocznym na radarach. Taki układ często niesie bardzo silne porywy wiatru do nawet 150 km/h. Jest to pierwsza faza wygięcia w mezoskalowym układzie konwekcyjnym. Później bow echo może przekształcić się w derecho, które niesie jeszcze silniejsze porywy wiatru, a końcowa faza to comma echo, w której na końcach układu pojawia się rotacja i na radarach widoczne jest hook echo — wtedy może dojść do utworzenia się trąby powietrznej. Na czele tych formacji najczęściej pojawia się wał szkwałowy, czyli charakterystyczna linia szkwału, gdzie występują najsilniejsze porywy wiatru. W układach tego typu mogą też występować superkomórki i downbursty — silne prądy zstępujące z porywami do 120 km/h.
1️⃣Pierwsze bow echo wystąpiło 10 sierpnia w nocy. Było bardzo silne, jednak nikt nie wiedział, że nadejdzie jeszcze silniejszy układ, który przekształci się w derecho, a potem w comma echo. Incydent z 10 sierpnia miał być silniejszy niż ten z następnego dnia, jednak warunki 11 sierpnia nacznie się poprawiły, a niż powstał w innym miejscu niż prognozowano — początkowo miał się pojawić na granicy niemiecko-polskiej, a finalnie pojawił się na terenie Polski, i silne burze, które doprowadziły do większych szkód, wystąpiły praktycznie tylko i wyłącznie na terenie naszego kraju.
🌄10 sierpnia w ciągu dnia w wielu miejscach kraju było praktycznie bezchmurnie — mieliśmy do czynienia z tzw. naładowanym karabinem. Powstały tylko pojedyncze superkomórki, które powodowały szkody na małym obszarze Polski. Temperatura sięgała miejscami ponad 30°C.
2️⃣Wieczorem znad Czech do Polski zmierzał układ, który zaczął się intensyfikować, wygiął się nawet w łuk.Drugie bow echo zmierzało do Polski kilka minut po północy 11 sierpnia. Szło po rozbudowanej linii zbieżności wiatru, ale po wejściu do Polski szybko zanikło. To wciąż nie było to, co miało nadejść.
🔥11 sierpnia od rana szybko rosły temperatury, sięgając ponad 30°C. Poranek przyniósł zanikanie nocnych burz. W Krakowie stacja zanotowała 36,2°C. Im dalej na północ, tym chłodniej, a za frontem w Niemczech temperatura wynosiła 18°C, a w Słubicach 21°C. Już rano tworzyły się pierwsze silne burze i superkomórki na Dolnym Śląsku, wilgotność sięgała miejscami 80%.🔵
3️⃣Około godziny 16 pierwsze burze i superkomórki pojawiły się w Czechach i na Dolnym Śląsku. Szybko łączyły się w mesoskalowy układ konwekcyjny (MCS). Występowały intensywne opady deszczu, grad do 7 cm oraz liczne wyładowania atmosferyczne. W kolejnych godzinach pojawiły się pierwsze szkody wiatrowe.
Układ po 18 zaczynał wyginać się w łuk, tworząc bow echo rozciągające się od Zielonej Góry po Nysę, o długości około 300 km.
O godzinie 20 mieliśmy do czynienia z bardzo silnym bow echo. Niósł on ze sobą duże opady gradu do 7 cm, silne porywy wiatru i nawalne deszcze. Układ skręcał na północ, omijając zachodnią Polskę. Przesuwał się wprost na Pomorze, powodując duże zniszczenia, m.in. w Borach Tucholskich, gdzie praktycznie cały las został powalony przez wiatr sięgający 150 km/h. Największe straty były w okolicach Rytla, gdzie porywy wiatru sięgały nawet 170 km/h. Na Pomorzu pojawił się mezoskalowy wir konwekcyjny (MCV), a układ przeistaczał się w comma echo, z silną rotacją na końcach.
☠️Rano docierały informacje o zniszczeniach i tragediach — zginęło 6 osób, a 62 zostały ranne. Wśród ofiar były dwie harcerki, na które spadło drzewo.
⚡Układ był znacznie silniejszy niż prognozowano. Sytuacja pokazała, jak ludzie zlekceważyli ostrzeżenia, które były co prawda zaniżone — powinien być wystawiony najwyższy stopień zagrożenia, jednak sytuacja była bardzo niepewna.
😄Mam nadzieję, że artykuł się wam spodobał.
✒️Autor: Przemysław T.